Opublikowano: 30.09.2020
Czy istnieje szeroko przyjęta praktyka, sformalizowana procedura postępowania lub oprogramowanie gwarantujące „odpowiedni poziom bezpieczeństwa” kopiom utworów wykonanym w celu eksploracji tekstów i danych oraz „bezpieczeństwo i integralność sieci i baz danych”, o których mowa w art. 3 ust. 2 i 3 dyrektywy?
Przed udzieleniem odpowiedzi na tak postawione pytanie, należy – w pierwszej kolejności – odnieść się generalnie do wyjątku eksploracji tekstów i danych (dalej jako TDM). Należy bowiem wyraźnie rozróżnić uprawnienia wynikające z art. 3 dyrektywy od tego zawartego w art. 4[1]. O ile zakres przedmiotowy obu art. jest zbliżony, o tyle zasadnicze znaczenie ma zakres podmiotowy obu tych artykułów.
W art. 3 prawodawca unijny wyraźnie ograniczył zakres podmiotowy – beneficjentami mogą być jedynie organizacje badawcze i instytucje dziedzictwa kulturowego (art. 3 ust. 1), które zostały zdefiniowane w art. 2 (odpowiednio w pkt 1 i 3). Zakres ten jest zdecydowanie węższy od przewidzianego w art. 4. W tym kontekście fundamentalne znaczenie ma możliwość ograniczenia przez uprawnionych stosowania TDM, które zostało sformułowane w art. 4 ust. 3. To ten przepis wymaga przede wszystkim wyjaśnienia i stworzenia możliwości łatwego „wyraźnego” zastrzeżenia możliwości wykorzystania utworów dla TDM. Przepis mówi o odpowiednim sposobie, np. za pomocą środków nadających się do odczytu maszynowego. Tego typu rozwiązania powinny zostać dokładnie określone. Pewne wskazówki w tym zakresie daje motyw 18, zgodnie z którym „za stosowne powinno się wyłącznie uznać zastrzeżenie tych praw za pomocą środków nadających się do odczytu maszynowego, łącznie z metadanymi i warunkami korzystania ze strony internetowej lub usługi”. Takie „odpowiednie zastrzeżenie” nie powinno być ani zbytnio sformalizowane ani technicznie zaawansowane. Przywołując jeszcze raz motyw 18 – wystarczające powinno być zamieszczenie tego zastrzeżenia w warunkach korzystania ze strony internetowej. Jest to podstawowa kwestia – w przeciwnym razie wyjątek TDM, który – zgodnie z art. 3 ust. 1 i 4 ust. 1 – wyłącza stosowanie art. 15 (prawo pokrewne), mógłby być wykorzystywany do obejścia obowiązku wypłaty rekompensat dla wydawców prasy, a nie taka była intencja unijnego prawodawcy.
Należy także podkreślić, iż art. 4 ust. 3 odnosi się – gdyż tak naszym zdaniem należy go intepretować – tylko do „treści, które zostały podane do publicznej wiadomości w internecie” (content made publicly available online), a zatem chodzi o treści dostępne w tzw. otwartym internecie. Treści zamknięte – np. za pay wallem – nie są bowiem podane do publicznej wiadomości (odsyłamy tutaj do odpowiedniego orzecznictwa TSUE, dotyczącego linkowania i określenia „nowej” publiczności).
Wracając teraz do treści pytania, to – przed wprowadzeniem wyjątku TDM zasadnym wydaje się dokonanie przeglądu możliwości (procedur i oprogramowania), które zagwarantują wspomniany „odpowiedni poziom bezpieczeństwa” oraz „bezpieczeństwo i integralność sieci i baz danych”. Sformalizowane powinny zostać najlepsze rozwiązania w tym zakresie i uznane za minimalny poziom zabezpieczeń, które wdrożyć muszą beneficjenci wyjątku TDM.
Na marginesie, należy zauważyć, iż w praktyce współpraca między wydawcami prasy a instytucjami badawczymi istnieje – wydawcy często udzielają (najczęściej bezpłatnie) licencji na wykorzystywanie treści, których powstanie sfinansowali. Przy tym modelu – w odróżnieniu od możliwości powołania się na wyjątek TDM – posiadają jednak wiedzę, gdzie i do jakich celów treści są wykorzystywane.
W jaki sposób zapewnić, aby stosowane przez podmioty uprawnione środki gwarantujące „bezpieczeństwo i integralność sieci i baz danych”, o których mowa w art. 3 ust. 3 dyrektywy, nie uniemożliwiały korzystania z dozwolonego użytku na potrzeby eksploracji tekstów i danych? Czy zasadne byłoby wprowadzenie w tym zakresie odpowiednio zmodyfikowanej procedury notice-and-takedown, w ramach której na żądanie użytkownika podmioty uprawnione byłyby obowiązane do usunięcia środków zabezpieczających lub udostępnienia utworu w inny sposób?
W tym punkcie zawarte są dwa pytania, z czego pierwsze nawiązuje też do pytania z pkt 1. W tym kontekście należy jeszcze raz powtórzyć, iż powołanie się na wyjątek TDM może mieć zastosowanie „tylko wtedy, gdy beneficjent ma zgodny z prawem dostęp do utworu lub innego przedmiotu objętego ochroną, w tym również gdy utwór lub inny przedmiot objęty ochroną został podany do publicznej wiadomości w internecie, oraz o ile podmioty uprawnione nie zastrzegły w odpowiedni sposób praw do zwielokrotniania i pobierania do celów eksploracji tekstów i danych” (motyw 18, wyróżnienie własne).
Drugie pytanie, dotyczące możliwości stosowania „zmodyfikowanej procedury notice-and-takedown, w ramach której na żądanie użytkownika podmioty uprawnione byłyby obowiązane do usunięcia środków zabezpieczających” budzi nasze zdziwienie. Procedura notice-and-takedown – służy przecież ochronie praw osobistych czy praw autorskich. Wyjątek TDM stanowi zaś formę dozwolonego użytku a nie źródło powstania prawa osób, które pod pewnymi warunkami mogłyby z TDM korzystać.
Czy należy wprowadzić ograniczenia dozwolonego użytku na potrzeby cyfrowej działalności dydaktycznej, o których mowa w art. 5 ust. 2 dyrektywy? Jeżeli tak, to w jakim zakresie?
Należy zauważyć, iż wyjątek edukacyjny został już wprowadzony do polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej jako: papp) w wyniku nowelizacji z 2015 roku. Nasze uwagi, które wówczas zgłaszaliśmy w tym zakresie, pozostają nadal aktualne. Nadal stoimy na stanowisku, i wyjątek ten jest zbyt szeroko sformułowany, zwłaszcza w odniesieniu do „udostępniania utworów w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym” z art. 27 ust. 2 papp, gdzie wprawdzie ogranicza się krąg osób, którym utwory można udostępniać, ale biorąc pod uwagę zakres podmiotowy art. 27 papp może to być bardzo szeroka grupa.
Zasadnym nadal pozostaje postulat wprowadzenia (w szczególności w przypadku cyfrowej i transgranicznej działalności dydaktycznej) prawa do wynagrodzenia dla uprawnionych, na wzór odpłatnych licencji ustawowych, takiego typu jak określone w art. 25 ust. 2 papp.
Czy wymóg reprezentatywności organizacji zbiorowego zarządzania na potrzeby licencjonowania utworów niedostępnych w obrocie handlowym, określony w art. 8 ust. 1 pkt a) dyrektywy, może być uznany za spełniony biorąc pod uwagę definicję organizacji reprezentatywnej zawartą w art. 10 ustawy z dnia 15 czerwca 2018 r. o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi?
Na wstępie należy zauważyć, iż w przypadku gazet i czasopism coraz więcej wydawców posiada elektroniczne archiwum, z którego każdy – za często niewielką opłatą lub w ramach promocji bez opłaty – może skorzystać i uzyskać dostęp do poszukiwanego materiału. Trudno zatem mówić tutaj o „utworach niedostępnych w obrocie handlowym”, podobnie jak ma to miejsce w przypadku książek i usługi „druku na żądanie”.
Dyrektywa w przytoczonym przepisie mówi o organizacji zbiorowego zarządzania, która „jest, ze względu na udzielone jej upoważnienia, w wystarczającym stopniu reprezentatywna w odniesieniu do podmiotów uprawnionych w przypadku odpowiedniego rodzaju utworów(…)” Wydaje się zatem, iż chodzi tu raczej o właściwą organizację zbiorowego zarządzania a niekoniecznie o reprezentatywną OZZ z art. 10 ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi (dalej jako: uZZ). Nie zmienia to jednak faktu, iż na polskim rynku istnieje – niestety – lekki bałagan w zakresie zezwoleń udzielonych przez ministra właściwego ds. kultury, gdyż ich zakresy częściowo pokrywają się. W tym względzie – w trakcie trwającego procesu weryfikacji zezwoleń (o którym mowa w uZZ) – należałoby jednoznacznie i ostatecznie rozgraniczyć te zakresy, co załatwiłoby ostatecznie wątpliwości co do reprezentatywności/właściwości danej OZZ, także w kontekście postawionego pytania dot. art. 8 ust. 1 pkt a).
Czy należy, zgodnie z art. 8 ust. 5 dyrektywy, wprowadzić dodatkowe wymogi dla licencjonowania utworów niedostępnych w obrocie handlowym (art. 8 ust. 1 dyrektywy) lub korzystania z nich w ramach dozwolonego użytku (art. 8 ust. 2 dyrektywy)? Jeżeli tak, to jakie i w jakich dziedzinach twórczości (muzyka, filmy, literatura, publicystyka itp.)?
Uwzględniając odpowiedź na poprzednie pytanie, czyli fakt, iż w przypadku treści prasowych oraz książek trudno jest mówić o utworach niedostępnych w obrocie handlowym, przypomnieć należy, iż kwestia ta została już częściowo uregulowana w art. 3510-3512 papp.
Można jednakże rozważyć, by dla pewności i zachowania należytej ochrony ewentualnych uprawnionych a także zabezpieczenia osób chcących skorzystać z tej formy dozwolonego użytku, wprowadzić minimalny okres, jaki musi upłynąć od dnia, w którym utwór był dostępny w obrocie handlowym. Dla periodyków można skorzystać z zasady częstotliwościowej: dzienniki i tygodniki – tydzień, dwutygodniki – dwa tygodnie, miesięczniki – miesiąc, kwartalniki – kwartał, półroczniki i roczniki – pół roku.
Czy mechanizm wsparcia negocjacji warunków licencyjnych w zakresie VOD, o którym mowa w art. 13 dyrektywy, jak też „pozasądowy mechanizm dochodzenia roszczeń”, o którym mowa w art. 17 ust. 9 dyrektywy oraz „alternatywna procedura rozstrzygania sporów”, o której mowa w art. 21 dyrektywy, powinny polegać na odpowiednim poszerzeniu kompetencji Komisji Prawa Autorskiego czy też należy zastosować w tych przypadkach odesłanie do instytucji mediacji uregulowanej w art. 183 z indeksami 1-15 Kodeksu postępowania cywilnego (zwłaszcza biorąc pod uwagę znacznie szersze grono mediatorów – art. 183 z indeksem 2 Kpc)?
Należy w pierwszej kolejności rozgraniczyć mechanizmy, o których mowa w art. 13 i 21 od „pozasądowego mechanizmu dochodzenia roszczeń”, o którym mowa w art. 17 ust. 9. Uzasadniona jest bowiem supozycja, iż tych ostatnich może być zdecydowanie więcej, a zatem ich obsługa będzie wymagała ogromnych nakładów i zasobów ludzkich i finansowych. Dla rozstrzygania zatem sporów powstałych na gruncie stosowania art. 17, należy poważnie rozważyć powołanie nowego, wyspecjalizowanego organu arbitrażowego lub wzmocnienie już istniejącego organu, np. Sądu Arbitrażowego Rynku Audiowizualnego.
W zakresie innych sporów (i nie tylko), od lat postulowaliśmy i nadal postulujemy zwiększenie kompetencji Komisji Prawa Autorskiego i np. nadanie jej kompetencji do wydawania interpretacji przepisów prawnoautorskich oraz ustanowienia nowej struktury, kompetencji, sposobu powoływania i składu komisji KPA.
Czy i w jakim zakresie art. 14 dyrektywy dotyczący utworów sztuk wizualnych w domenie publicznej wymaga wdrożenia poprzez nowy przepis szczególny, biorąc pod uwagę aktualnie obowiązujące przesłanki ochrony prawnoautorskiej i przepisy o czasie trwania ochrony utworu?
Nie widzimy potrzeby specjalnego uregulowania kwestii, o których mowa w art. 14 dyrektywy, tym bardziej, iż mowa w nim o materiałach nieoryginalnych, nie stanowiących własnej intelektualnej twórczości.
Czy należy zdefiniować użyty w art. 15 ust. 1 dyrektywy termin „bardzo krótki fragment publikacji prasowej” jako jedno z istotnych ograniczeń zakresu przedmiotowego nowego prawa pokrewnego wydawców prasowych czy też należy pozostawić ten termin jako klauzulę generalną?
Kwestia zakresu przedmiotowego prawa pokrewnego wydawców i jego ograniczeń od początku procedowania projektu była kluczowa. O tyle, o ile ograniczenie korzystania do własnego, niekomercyjnego użytku osobistego nie budziła zastrzeżeń, o tyle inaczej już było i nadal jest z pozostałymi ograniczeniami, w szczególności z pojedynczymi słowami lub bardzo krótkimi fragmentami. Należy zauważyć, iż to ograniczenie powinno być także uwzględnione w przypadku czynności linkowania – nie może być bowiem tak, iż link zawierałby coś więcej niż pojedyncze słowa względnie bardzo krótki fragment, co stałoby w sprzeczności z przedmiotowym ograniczeniem i podważałoby zasadę równowagi zakresu korzystania z treści.
By odpowiedzieć na pytanie, należy odwołać się do stosownych unijnych regulacji, jak i samej dyrektywy.
Po pierwsze, przedmiotowe ograniczenie musi być interpretowane w zgodzie z celem prawa pokrewnego wydawców prasy, którym jest ochrona ich interesu gospodarczego poprzez możliwość wyłącznego decydowania o komercyjnym wykorzystywaniu publikacji prasowych w środowisku online (motyw 55 zd. 1: „Należy uznać organizacyjny i finansowy wkład, jaki wydawcy wnoszą w produkcję publikacji prasowych i stworzyć dla nich zachęty, aby zapewnić stabilność branży wydawniczej, a tym samym zwiększyć dostępność rzetelnych informacji”).
Po drugie, termin „bardzo krótkich fragmentów” – jako pojęcie zawarte w dyrektywie powinno być interpretowane jednolicie w krajach Unii Europejskiej oraz gwarantować wysoki poziom ochrony wydawców prasowych (motyw 9 dyrektywy 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym: „[w]szelka harmonizacja praw autorskich i pokrewnych opiera się na wysokim poziomie ochrony, odkąd prawa te mają zasadnicze znaczenie dla twórczości intelektualnej. Ich ochrona zapewnia utrzymanie i rozwój kreatywności w interesie autorów, artystów wykonawców, producentów, konsumentów, kultury i gospodarki, jak również szerokiej publiczności”).
Po trzecie, rozwiązaniem optymalnym jest pozostawienie brzmienia wynikającego z dyrektywy, tj. „pojedyncze słowa” lub „bardzo krótkie fragmenty” i pozostawienie miejsca na wykładnię sądów krajowych oraz – ostatecznie – TSUE, dzięki czemu na poziomie UE wypracowane zostanie jednolite podejście w tym zakresie.
Po czwarte, kluczowym elementem towarzyszącym wskazanemu wyjątkowi od prawa pokrewnego wydawców prasowych, jest sama wskazówka zawarta w motywie 58: „Biorąc pod uwagę ogromną agregację i ogromne wykorzystywanie publikacji prasowych przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego, ważne jest, aby wyłączenie dotyczące bardzo krótkich fragmentów zostało zinterpretowane w sposób niewpływający na skuteczność praw przewidzianych w niniejszej dyrektywie” (wyróżnienie własne). Zatem wyłączenie spod ochrony „bardzo krótkich” fragmentów publikacji prasowych w żadnym przypadku nie może wpływać negatywnie na skuteczność prawa wydawców prasy.
Mając to na uwadze celowe jest włączenie do tekstu ustawy zakazu substytucyjności „bardzo krótkich” fragmentów publikacji prasowych. Takie brzmienie zastosowano zresztą zarówno w prawie francuskim, jak i obecnym projekcie ustawy chorwackiej.
W tym pierwszym przypadku zapisano wyraźnie, iż: „(…) Wyjątek ten nie może mieć wpływu na skuteczność praw przewidzianych w tym samym artykule(…). Wpływ na skuteczność ma w szczególności sytuacja, gdy użycie bardzo krótkich fragmentów zastępuje samą publikację prasową lub zwalnia czytelnika z obowiązku odwoływania się do niej” (zob. art. 211-3-1 francuskiej ustawy o prawie autorskim:). W chorwackim projekcie zaś, stwierdza się, iż ochronie nie podlega: „(…) użycie pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów (zawierających nie więcej niż kilka słów i niezawierających fotografii ani nagrań wideo) z publikacji prasowej, pod warunkiem że takie użycie nie wpływa na efektywność praw wyłącznych, o których mowa w ustępie 1 niniejszego artykułu. Efektywność ta jest szczególnie zagrożona wówczas, gdy wykorzystanie bardzo krótkich fragmentów zastępuje samą publikację prasową lub gdy czytelnik jest zniechęcony do zapoznania się z nią” (art. 157 ust. 3 pkt 3 projektu).
Korzystanie z wprowadzonego wyjątku w postaci „pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej” wyklucza jednocześnie w sposób oczywisty fragmenty innego rodzaju niż tekst, czyli korzystanie np. ze zdjęć, grafiki, treści audialnych bądź audiowizualnych. Korzystanie z tych ostatnich będzie podlegać ogólnym zasadom korzystania z cudzych treści. Z drugiej strony przepis nie daje podstawy do „uprzywilejowania” w zakresie swobody korzystania tytułów czy leadów artykułów, które posiadają często znaczną wartość komercyjną. Innymi słowy, korzystanie z tego rodzaju części publikacji prasowych podlega takim samym, ogólnym zasadom, jak korzystanie z innych części publikacji.
Dla zrozumienia, jaka ilość słów wyznacza granicę swobodnego korzystania z publikacji prasowych, można odwołać się do sprawy Pelham (TSUE C- 476/17). W zapadłym wyroku stwierdzono, że co do zasady przejęcie z jednego fonogramu (nagrania) do innego fonogramu nawet „bardzo krótkiej” próbki dźwięku (w omawianej sprawie chodziło o 2 sekundy sekwencji rytmicznej pobranej z nagrania zespołu Kraftwerk) narusza prawo producenta fonogramu, które jest również – podobnie jak prawo wydawców prasowych – prawem pokrewnym. Skoro w pokrewnej materii orzeczono ochronę 2 sekundowej sekwencji, zbliżone kryteria powinny wyznaczać poziom ochrony w zakresie pojęcia „bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej”. Zwrócić należy uwagę, iż orzeczenie TSUE odnosi się również do „bardzo krótkiej” próbki muzycznej pobranej z jednego fonogramu do innego, co dodatkowo wzmacnia argumentację o możliwej analogii wobec liczby słów w zakresie prawa pokrewnego wydawców (zob. orzeczenie TSUE ws. Pelham, w którym stwierdza się: „Artykuł 2 lit. c) dyrektywy 2001/29/WE (…) należy interpretować w ten sposób, że przyznane w tym przepisie na rzecz producenta fonogramów wyłączne prawo do zezwalania na zwielokrotnianie lub zakazywania zwielokrotniania jego fonogramu umożliwia mu sprzeciwienie się wykorzystaniu przez osobę trzecią próbki dźwiękowej, nawet bardzo krótkiej, pobranej z jego fonogramu w celu włączenia tej próbki do innego fonogramu, chyba że próbka ta zostanie na nim zamieszczona w zmienionej i nierozpoznawalnej dla ucha postaci”).
Czy na potrzeby wykonywania nowego prawa pokrewnego wydawców należy wprowadzić obowiązkowe pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania?
Zdecydowanie tak. Wprowadzenie obowiązkowego pośrednictwa OZZ jest celowe, aby efektywnie realizować prawo pokrewne wydawców. Akty korzystania z tego prawa będą miały przecież charakter powszechny i masowy. Tylko takie ujęcie wykonywania prawa może umożliwić wynegocjowanie korzystnych stawek opłat z podmiotami eksploatującymi publikacje prasowe on-line. Taki system wzmocniłby również pozycję czasopism o słabszej pozycji rynkowej, które nie dysponują żadnymi możliwościami skutecznej negocjacji warunków korzystania z publikowanych przez nie artykułów. Taki system gwarantuje ochronę i realizację uprawnienia wszystkim wydawcom (zarówno dużym, średnim, jak i małym), którzy nie będą w tym zakresie musieli nic robić. Obowiązkiem OZZ jest przecież równe traktowanie wszystkich podmiotów. Biorąc pod uwagę planowany podział środków pomiędzy wydawców i dziennikarzy, wynegocjowanie sprawiedliwych i jednolitych opłat jest istotne nie tylko dla producentów, ale i dla twórców.
Dodatkowo, wprowadzenie obligatoryjnego pośrednictwa oznacza istnienie jednego reprezentanta uprawnionych, co połozy kres twierdzeniem mega-platform, iż nie będą w stanie realizować obowiązku wypłaty rekompensat, ze względu na brak zaplecza kadrowego i finansowego i wynikającą z niego niemożliwość negocjowania z każdym uprawnionym indywidualnie. By ułatwić to jeszcze bardziej, wydawcy pracują nad odpowiednim rozwiązaniem działającym na poziomie UE.
Ponadto tego typu konstrukcja jest nie tylko znana prawu polskiemu, ale od wielu lat sprawdza się np. w zakresie tzw. opłaty reprograficznej, czyli rekompensaty dla twórców i producentów treści za możliwość kopiowania utworów dla własnego użytku osobistego pobieranych od producentów lub dystrybutorów urządzeń kopiujących i czystych nośników. Na marginesie należy dodać, iż – w odróżnieniu od większości krajów UE – obowiązujące w Polsce listy urządzeń i nośników nie zostały od wielu lat zaktualizowane i w znacznej mierze nie przystają do obecnej rzeczywistości.
Jaki powinien być udział autorów publikacji prasowych w przychodach wydawców uzyskiwanych z eksploatacji tych publikacji przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego, stosownie do art. 15 ust. 5 dyrektywy? Czy zasadne byłoby zastosowanie tu analogii do udziału autorów i wydawców w opłatach kompensacyjnych, o których mowa w art. 20 ust. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (50%-50%)?
Wydawcy prasy zrzeszeni w Izbie Wydawców Prasy i Stowarzyszeniu Dziennikarzy i Wydawców REPROPOL, jeszcze przed pojawieniem się na szczeblu UE propozycji KE i projektu dyrektywy, opowiedzieli się za równym udziałem wydawców i dziennikarzy w rekompensatach wypłacanych przez dostawców usług społeczeństwa informacyjnego za eksploatację publikacji prasowych. Wydawcy opowiadają się nadal za podziałem 50%-50%, który ma obowiązywać przy przekazywaniu opłat wydawcom do dalszego podziału.
Czy należy doprecyzować definicję „dostawca usług udostępniania treści online”, zawartą w art. 2 pkt 6) w zw. z art. 17 dyrektywy i motywem 63, poprzez np. określenie minimalnej liczby przechowywanych utworów lub przedmiotów praw pokrewnych?
Choć na razie nieznany jest wpływ regulacji z art. 17 na rynek i działalność wydawców prasowych i można oczekiwać, iż nie będzie on znaczny, stoimy na stanowisku, iż definicja dostawcy usług udostępniania treści online powinna zostać przejęta z dyrektywy.
Sztywne określenie liczby użytkowników danej platformy czy rodzaju i ilości zamieszczanych plików byłoby niecelowe a na dodatek sprzeczne z treścią motywu 63, zgodnie z którym ocena powinna być dokonywana indywidualnie. Uwzględniać należy m.in charakter prowadzonej działalności i jej skali, przy równoczesnym uwzględnieniu specyfiki rynków krajowych.
Trzeba zauważyć, iż w niektórych przypadkach, nawet relatywnie niewielka liczba zamieszczanych plików, może mieć istotne znaczenie ekonomiczne (np. przy nowościach), co trzeba wziąć pod uwagę. Istotnym jest także kryterium osiągania korzyści materialnych i to zarówno bezpośrednio – opłaty od użytkowników i dochody z reklam, jak i pośrednio – poprzez zbieranie danych o użytkownikach i ich (tych danych) komercjalizacji. Tego typu kryteria powinny być każdorazowo brane pod uwagę, przy ocenie konkretnego przypadku.
Czy na potrzeby licencjonowania publicznego udostępniania utworów przez „dostawców usług udostępniania treści online” należy wprowadzić obowiązkowe pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania? Jeżeli tak, to w jakich dziedzinach twórczości i czy tak udzielane licencje powinny mieć rozszerzony skutek jak w art. 5 ust. 2-4 ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi?
Implementując dyrektywę do prawnego porządku krajowego, należy uwzględnić zasadę swobody zawierania umów. Tym samym obowiązkowe pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania nie powinno być w tym przypadku stosowane.
Aby jednak wyjść naprzeciwko oczekiwaniom platform, z których część na pewno będzie zainteresowana możliwością zawierania stosownych umów z jednym/kilkoma partnerami, należy rozważyć wprowadzenie mechanizmu rozszerzonego zbiorowego zarządzania, zgodnie z art. 12. Wymagałoby to odpowiedniej nowelizacji ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi.
Czy przypadki dozwolonego użytku określone w art. 17 ust. 7 dyrektywy (cytowanie, krytyka, parodia, pastisz itd.) wymagają osobnego uregulowania w ustawie lub też zmiany już obowiązujących przepisów o dozwolonym użytku (art. 29 i 29 z indeksem 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych)?
Polskie przepisy o dozwolonym użytku są bardzo szerokie. Nie ma konieczności ich zmiany w celu zaimplementowania art. 17 ust. 7.
Czy wdrożenie art. 18 dyrektywy przewidującego prawo do odpowiedniego wynagrodzenia dla twórców i wykonawców za przeniesienie ich praw lub udzielenie licencji powinno polegać na wprowadzeniu prawa do niezbywalnego wynagrodzenia, np. na wzór rozwiązania przyjętego obecnie w art. 70 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych? Jeżeli tak, jakie dziedziny twórczości i jakie pola eksploatacji powinny być objęte tym wynagrodzeniem i jak uwzględnić w tych nowych rozwiązaniach zasadę swobody zawierania umów zgodnie z art. 18 ust. 2 dyrektywy?
Jako reprezentanci wydawców prasy, uważamy, iż twórcy i wykonawcy powinni mieć prawo do odpowiedniego wynagrodzenia za przeniesienie ich praw lub udzielenie licencji. Dlatego też w naszej propozycji, opowiadamy się za podziałem środków uzyskanych z tytułu prawa pokrewnego w równych częściach dla wydawców i dziennikarzy (i innych współtwórców materiałów prasowych).
Czy należy doprecyzować przypadki, w których zgodnie z art. 19 ust. 4 dyrektywy wyłączony zostaje obowiązek przejrzystości – zdefiniowany w art. 19 ust. 1 dyrektywy – np. poprzez wskazanie konkretnych dziedzin twórczości lub pól eksploatacji?
Jest oczywiste, iż obowiązek przejrzystości to jedno z kluczowych rozwiązań wprowadzanych przez dyrektywę. Przekazywanie twórcom i wykonawco regularnych, aktualnych i wyczerpujących informacji na temat eksploatacji ich utworów i wykonań musi być zapewnione.
Należy zauważyć jednak, iż przekazywanie takich informacji nie może być zbyt kosztowne ani stanowić nieproporcjonalnego obciążenia administracyjnego (art. 19 ust. 3), jak również może nie obowiązywać w przypadkach, kiedy wkład twórcy nie jest znaczący w stosunku do całego utworu (art. 19 ust. 4). W szczególności z tym ostatnim przypadkiem będziemy mieli do czynienia w przypadku gazet i czasopism, złożonych najczęściej ze znaczącej ilości artykułów, zdjęć i innych materiałów prasowych, pochodzących od różnych autorów.
Uważamy ponadto, co częściowo zawarte zostało w art. 19 ust. 2, iż w przypadku, gdy materiały prasowe (ale i inne utwory) zostają wykorzystywane przez kolejne podmioty rynkowe, to te ostatnie powinny być zobowiązane do przekazywania posiadaczowi praw stosownych informacji, o których mowa w art. 19 ust. 1.
Czy należy wyłączyć prawo twórcy i wykonawcy do „odwołania” licencji lub przeniesienia prawa (wypowiedzenia umowy lub odstąpienia od niej) w odniesieniu do określonych rodzajów utworów lub kategorii uprawnionych zgodnie z art. 22 ust. 2 dyrektywy?
Kwestia ta jest już uregulowana w polskiej ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. W przypadku relacji wydawca – dziennikarz w praktyce nie dochodzi właściwie do sytuacji, w której stworzony utwór nie jest eksploatowany, a tego dotyczy zakres przedmiotowy art. 22.
Czy „obowiązek przejrzystości”, zdefiniowany w art. 19 dyrektywy, któremu zgodnie z art. 27 dyrektywy podlegać będą umowy od dnia 7 czerwca 2022 r., powinien dotyczyć również umów zawartych przed tą datą? Jeżeli tak, to czy powinny zostać wprowadzone jakieś wyłączenia w zastosowaniu ww. obowiązku np. z uwagi na datę zawarcia umowy lub upływ terminu przedawnienia roszczenia głównego?17) Czy „obowiązek przejrzystości”, zdefiniowany w art. 19 dyrektywy, któremu zgodnie z art. 27 dyrektywy podlegać będą umowy od dnia 7 czerwca 2022 r., powinien dotyczyć również umów zawartych przed tą datą? Jeżeli tak, to czy powinny zostać wprowadzone jakieś wyłączenia w zastosowaniu ww. obowiązku np. z uwagi na datę zawarcia umowy lub upływ terminu przedawnienia roszczenia głównego?
Stoimy na stanowisku, iż obowiązek taki nie powinien być nałożony z mocą wsteczną.
[1] W dalszej części stanowiska powołanie się na jakieś artykuły bądź motywy oznacza przepisy zawarte w przedmiotowej dyrektywie; w przypadku odesłań do innych aktów prawnych będą one dodatkowo wymienione.
Nasza strona korzysta z plików cookies. Szczegóły w dokumencie: Polityka prywatności (RODO)